Nie będę udawał nieudolnie, że wiem coś o kuchni jamajskiej. Wiem tylko tyle, że pod nazwą festival kryje się smażone w głębokim oleju ciasto o kształcie podłużnej bułki - z pewnością nic zdrowego. W każdym razie na jerk chicken natrafiłem przy okazji surfowania po youtube w poszukiwania jakichś przypadkowych przepisów, no i najwyraźniej mi się udało. Wogóle dość często na chybił trafił wyszukuję dań nieznanych mi zupełnie, głównie z krajów, o których wiem mniej więcej gdzie są na mapie. Gdzie jest Jamajka wszyscy wiedzą, dzięki Bobowi M. oczywiście, no i to właśnie król reggae miał uwielbiać za swoich pięknych acz trudnych dni na ulicach Kingstone, właśnie Kurczaka Jerk. Skąd Jerk? Ponoć dlatego, że to wariacja innego słowa, pochodzącego z kolei z hiszpańskiego, wskazującego na sposób przyrządzenia potrawy. Miał on polegać na stopniowym, powolnym wysuszaniu mięsa, aż do jego gotowości zupełnej.
Dziś słowo jerk oznacza mieszankę - wielu, jak zobaczycie - przypraw, które później, już jako marynata, stanowią o smaku jakiegokolwiek mięsa, choć głownie z kurczaka. Ja przygotowałem cztery udka z kurczaka, dlatego że uważam ich smak za dużo bardziej złożony i ciekawy, niż ten z piersi. Nie wszyscy się ze mną pewno zgodzą, zwłaszcza że przy ich jedzeniu dużo więcej zachodu, jednak z doświadczenia wiem, że każda potrawa jest o tę odrobinę lepsza gdy pochodzi z kurczakowego tyłu.
Najważniejsza różnica pomiędzy moim kurczakiem jerk, a oryginalnym leży głównie w ostrości potrawy. Na Jamajce podstawowym składnikiem jest papryczka o nazwie Scotch Bonnet, która ma być do czterdziestu razy ostrzejsza niż jalapeno. Myślę, że to wyjaśnia sprawę dość dosadnie. Ja tych graniczących z palącymi papryczek nie miałem, miałem natomiast kilka jalapeno, no i ich użyłem zamiast. Wyszło umiarkowanie ostro, więc jestem zadowolony.
Jerk chicken (dla 2-4 osób)
4 udka z kurczaka
1/2 szklanki pokrojonej zielonej cebulki
1 łyżeczka suszonego tymianku
1 łyżeczka soli
2 łyżeczki cukru (najlepiej brązowego)
1 łyżeczka mielonego ziela angielskiego (Allspice)
1/2 łyżeczki mielonego cynamonu
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
1 łyżeczka czarnego pieprzu
1 duża lub 2 małe papryczki jalapeno
2 łyżki sosu sojowego
1 łyżka octu winnego
1 łyżka oleju np. słonecznikowego
1/2 pomidora
Czas przygotowania: marynata min. 4h, pieczenie ok. 30 min
1. Przepis jest bardzo prosty: myjemy, suszymy i nacinamy udka z kurczaka z obu stron, tak żeby nasza marynata lepiej wchłaniała się w przygotowywane mięso. Poza tym, takie nacięcia umożliwiają lepsze grillowanie.
2. Mieszamy wszystkie przyprawy, wraz z pokrojonymi drobno kawałkami warzyw (ostrożnie z oczami przy jalapeno) i zalewamy sosem sojowym, olejem i octem winnym. Wrzucamy wszystko do blendera i otrzymujemy marynatę.
3. Marynatą nacieramy dobrze kurczaka i wsadzamy go - pod przykryciem - do lodówki na conajmniej 4 godziny, a najlepiej na całą noc.
4. Teraz wkładamy udka z kurczaka na grilla, albo do piekarnika na korespondującą funkcję i grillujemy po 15 minut z każdej strony (mój piekarnik był ustawiony na 200 stopni). Polecam podłożyć papier do pieczenia lub folię aluminiową na blachę poniżej, bo mnóstwo soków w tych 30 minutach z naszego kurczaka wypłynie. Ja grillowałem tak na 2/3 wysokości (licząc od dołu), uważając żeby nie przypalić kurczaka. To, co widzicie na zdjęciu to nie przypalony kurczak, a skarmelizowany cukier z marynaty. Ja podałem na młodych ziemniakach z pietruszką. Pycha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz