Chwilowa nieobecność nowych postów spowodowana była moją nieobecnością w Budapeszcie, związaną z kolei z wizytą u starych znajomych w Pradze. Praga - piękne miasto - choć potwornie zatłoczone turystami. Mnóstwo, naprawdę mnóstwo Amerykanów, ale też Polaków, Włochów i innych. Momentami czułem jakbyżmy oglądali turystów, nie zabytki. Szczęśliwie, w Pradze bary są na każdym rogu, w których serwują niesamowicie dobre piwo, do którego wstyd nie zamówić ciężkiego, tłustego jedzenia.
W związku ze średnim spożyciem ośmiu piw dziennie i zjedzeniu dwu metrów bieżących żeberek ostatniej nocy, postanowiłem zrobić coś zdrowego i pysznego, co pomogłoby w detoksie po czeskim doświadczeniu gastronomicznym. Nie żałuję Pragi, o nie, ale trzeba powrócić na drogę normalnego jedzenia.
Zrobiłem więc quiche szpinakowy, którego bazą jest mąka żytnia razowa, dająca zdrowszy efekt i dużo lepszy smak. Trudniej z nią obcować, ale rezultat jest niesamowity. Razem z bardziej wykwintnym niż zazwyczaj winem została powitana z radością przez nasze organizmy.
Quiche szpinakowy (4 osoby)
Quiche szpinakowy (4 osoby)
360 g mąki żytniej razowej
220 g bardzo zimnego masła lub margaryny do pieczenia
1 łyżeczka soli
1 łyżka octu
9 łyżek bardzo zimnej wody
Nadzienie szpinakowe:
450 g szpinaku mrożonego lub świeżego
1 średnia cebula
6 ząbków czosnku
1/2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki soli
1/3 łyżeczki kminku w proszku
1/2 łyżeczki płatków chilli
1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
120 ml śmietanki do gotowania
3 duże jajka + 1 małe do smarowania
szczypta pieprzu
100 g sera feta
oliwa z oliwek
Czas przygotowania: 1,5 godziny (z pieczeniem)
oliwa z oliwek
Czas przygotowania: 1,5 godziny (z pieczeniem)

2. Kiedy ciasto chłodzi się w lodówce, na patelnię z dwiema łyżkami oliwy wrzucamy posiekaną drobno cebulę i szklimy przez kilka minut. Teraz wrzucamy zgnieciony czosnek i mieszamy przez około minutę. Następnie wrzucamy rozmrożony szpinak, jeżeli używamy takiego, lub świeży, jeżeli uda nam się taki dostać. Jeżeli mamy świeży, patelnię przykrywamy, tak żeby liście zwiędły, co nie powinno zająć dłużej niż kilka minut. Teraz dodajemy wszystkie przyprawy, uważając jednak żeby nie przesolić, bowiem feta jest słona sama w sobie. Ja użyłem pół łyżeczki i nie sądzę, żeby trzeba było więcej. Gotujemy aż do momentu kiedy większość wody z naszego płynu wyparuje. Odstawiamy do wystygnięcia, po czym dolewamy mieszankę jajek i śmietany. W rezultacie połączenia składników otrzymamy jasnozieloną, dość płynną substancję, do której następnie wrzucamy pokruszoną fetę. Odtsawiamy na bok i nagrzewamy piekarnik do 190C.
3. Od wsadzenia ciasta do lodówki powinno właśnie minąć około 20 minut. Wyciągamy je zatem z lodówki i wykładamy na dobrze omączoną powierzchnię. Wałkujemy na około pół centymetrowej grubości placek. Do rozwałkowanego ciasta przykładamy naszą formę i wycinamy okrąg o promieniu o centymetr większy nić formy. Teraz smarujemy formę tłuszczem i wysypujemy mąką. Na wałek nawijamy - bardzo ostrożnie - wycięty placek i rozwijamy do formy. Mnie udało się prawie bez ofiar, choć niektóre boki musiałem kleić. Teraz nakłuwamy ciasto widelcem, smarujemy jednym rozbitym jajkiem (to to dodatkowe małe w liście składników) i wkładamy do nagrzanego piekarnika na 10 minut. To pozwoli na zapieczętowanie dna (są inne metody, jak np. przed-pieczenie z grochem, ale ta działa bez zarzutu), tak by w czasie pieczenia nie nasiąknęło płynem. Zachowanie suchego dna to chyba największe wyzwanie przy robieniu tart i quichy.

4. Po dziesięciu minutach, wyciągamy lśniące ciasto z piekarnika i wlewamy nasz płyn, który powinien elegancko wypełnić nam formę. Na wierzchu kładziemy paski pozostałego po pierwszym wałkownaiu ciasta i smarujemy jajkiem. Wsadzamy do piekarnika na 45 minut.
5. Przed serwowaniem czekamy conajmniej 10-15 minut, aż ciasto osiądzie (zaraz po pieczeniu powinno wyglądać na lekko napuchnięte i bardzo elastyczne). Serwujemy koniecznie z dobrym winem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz